Przedstawiamy pana Józefa Kowala, szefa służby liturgicznej w parafii św. Jana Chrzciciela w Chichach. Od blisko 60 lat służy Bogu i ludziom.
Józef Kowal i jego rodzina pochodzą z Kaczanówki.
Rodzice
Rodzice Maria i Andrzej oraz siostry Józefa Kowala Zdjęcie z ok. 1942 roku
Maria Kowal urodzona 1 lutego 1913 roku w Kaczanówce, zmarła 5 kwietnia 2006 roku w Chichach.
Maria Kowal
Andrzej Kowal urodzony12 maja 1906 roku w Kaczanówce, zmarł 28 maja 1992 roku w Chichach.
Andrzej Kowal
Oboje pochowani są na cmentarzu w Chichach.
Dzieci Marii i Andrzeja Kowal
Maria i Andrzej wychowali troje dzieci. Wszystkie urodziły się w Kaczanówce.
Katarzyna Kowal (Pałys) urodziła się 4 marca 1930 r. w Kaczanówce. Wyszła za mąż za pana Pałysa. Mieszkali w Chichach. Zmarła 20 lipca 2000 roku. Pochowana w Chichach.
Janina Kowal (Grzelak) urodziła się w 1940 roku w Kaczanówce. Wyszła za mąż za Józefa Grzelaka ze Szprotawy. Dojeżdżał on motorem do pracy w Szprotawie, gdzie jako krawiec znalazł zatrudnienie przy szyciu mundurów i ubrań dla stacjonujących rosyjskich oddziałów. Mieszka w Szprotawie.
Józef Kowal urodził się w Kaczanówce w 1945 roku.
Kaczanówka 1939 rok I Komunia św. Katarzyny Kowal
Wraz z rodziną, jako roczne dziecko w marcu-kwietniu 1946 roku przybył do Namysłowa (tak władze „ochrzciły” miejscowość Kunzendorf) – obecnie Chichy i osiadł tu na stałe.
Od najmłodszych lat służył do Mszy św. jako ministrant. Na poniższych zdjęciach jako trzynastolatek.na pogrzebie babci Jana Przysiężnego, Marii Tataryn.
Ks. Antoni Krzesica (proboszcz parafii w Chichach w latach 1959-60), obok z lewej strony Józef Kowal z prawej Zygmunt Miłuch – pogrzeb Marii Tataryn 10 sierpnia 1959 roku.
To już blisko 60 lat służby przy ołtarzu Bogu i ludziom.
Wspomnienia Józefa Kowala
Jak trafiłem do Bobrzan?
Transport, którym przyjechałem w 1947 roku z Kaczanówki wyładował się częściowo w Tuplicach. Było to blisko niemieckiej granicy i część przesiedlanych z Kresów nie zgodziła się osiedlić, bo bali się sąsiedztwa Niemców.
Ci, co nie chcieli osiąść w Tuplicach, wybrali delegację (mój ojciec, sąsiad i jeszcze 4 innych) aby szukali innego miejsca. Delegacja przyjechała do Bukowiny (Bobrzańskiej) Dowiedzieli się, że są wolne miejsca w wiosce Chichy (Namysłów).
Wrócili do Tuplic po resztę rodzin i pociągiem dotarli do Bukowiny. Miałem rok, mama mnie pilnowała a osiedleniem i wyborem gospodarstwa dla naszej rodziny zajmował się ojciec. Chodził z kolegą od domu do domu, te już zajęte miały na drzwiach napis kredą „zajęte”. I za krzyżówką znaleźli dwa sąsiadujące ze sobą domy.
Tak stałem się mieszkańcem Chich. Był to 1946 rok.
Jak zostałem stolarzem?
Ukończyłem siedmioklasową szkołę podstawową w Chichach. Wielu moich kolegów wybierało zawód górnika i wyjeżdżali do Wałbrzycha na naukę. Pytany przez kierownika szkoły Edmunda Świerczyńskiego do jakiej szkoły chcę iść – odpowiadałem, że do żadnej.
Stało się jednak inaczej. Szwagier w gazecie zielonogórskiej znalazł ogłoszenie ze Wschowej, – szkoła zawodowa, ślusarz, stolarz, krawiec. Był już 20 września i było miejsce wolne na stolarza. Było to 77 km od Chich. Szwagier zawiózł mnie do Wschowej motorem z walizeczką. Do internatu. Nie miałem lekko w internacie. Jako ministrant pościłem w środy i piątki, koledzy wyśmiewali mnie „ty durny katoliku” ale zapisywali się na to mięso z moich obiadów.
Trzy lata szybko minęły i w 1963 roku skończyłem szkołę z dyplomem stolarz meblowy.
Dostałem pracę w Szprotawie w Szprotawskich Zakładach Przemysłu Terenowego. Robiliśmy kanapy, fotele, różne kozetki, Produkcja była ogromna, zapotrzebowanie wielkie, wszystko szło na wagony i dalej w trasę, zachęcano do pracy na zmiany, zwiększano plan, dawano podwyżki aby tylko produkować jak najwięcej.
I tak pracowałem 2 lata, czyli 1964 i 65 rok.
Moja służba wojskowa
Wezwało mnie wojsko, byłem jedynakiem i jedynym żywicielem rodziny, tato wziął w gminie zaświadczenie, myślałem, że mnie nie wezmą do wojska.
Na komisji w Żaganiu powiedziałem, że chcę iść do wojska. I przydzielili mnie do szkoły podoficerskiej w Czerwińsku pod Zielona Górą. Skończyłem ją, dostałem kaprala i przydzielono nas do różnych jednostek. Sprawdzałem listy przydziału w 3 salach. Byłem na liście w trzeciej Sali – skierowanie do Gdyni.
Powiedziałem narzeczonej, że jadę do Gdyni. Rozpłakała się.
Na marynarza służba trwałą 3 lata. I z Bobrzan Nowak Władek był w marynarce.
Tato spróbował jeszcze raz mnie zwolnic z wojska. Złożył podanie do Małomic a ci skierowali je na drogę wojskową. Przychodzi 5 stycznia 1967 roku pismo, że marynarz Kowal zwolniony do cywila jako jedyny żywiciel rodziny. Służyłem tylko 12 miesięcy.
Ach, co to był za ślub!
Wróciłem z wojska w Gdyni w styczniu 1967 roku.
Narzeczona pyta czy ślub bierzemy a ja mówię – mogą mnie jeszcze chapnąć do wojska -poczekamy Poczekaliśmy rok i w 1968 wzięliśmy ślub.
Stanisława Kuś z Bobrzan i Józef Kowal z Chich. Stanisława Kuś ur.24.03.1946 r. w Wendorf mieszkała Bobrzany 56 a Józef Kowal mieszkał w Chichach 86
21 kwietnia była piękna pogoda, gorąco. Nie było Domów Weselnych, dużej sali chociażby. Wesele było w domu, trzeba było wynieść łóżka i inne sprzęty do stodoły, aby zrobić miejsce. A do pokoi pożyczało się stoły i krzesła od sąsiadów.
Orkiestra była fajna. Korman miał orkiestrę „Echo ze Szprotawy” występowali w Czerwonych koszulach, czarnych spodniach. Grał dwóch Krasowskich, Fryda z Witkowa i Turowski z Małomic.
Wesele trwało dwa dni: u niej w niedzielę, u mnie w poniedziałek.
Jak to kiedyś z weselem było?
Przywitanie Pary Młodej chlebem i solą w Bobrzanach 56 przed domem Panny Młodej
Wyjście do kościoła z domu w Bobrzanach 56 Panny Młodej
Przed kościołem w Chichach Para Młoda, druhny i druhowie
Ślub Stanisławy Kuś z Józefem Kowalem 21 kwietnia 1968 roku w kościele parafialnym w Chichach. Ślubu udziela ks. Mieczysław Wykrota
Ślub Stanisławy Kuś z Józefem Kowalem 21 kwietnia 1968 roku w kościele parafialnym w Chichach
Para Młoda przed domem w Chichach 86
Stanisława i Józef Kowal
Pamiątkowe zdjęcie z Parą Młodych. Foto ślubne w Bobrzanach -od lewej: Edward Pałys, Stanisław Poczynek, Jan Gaweł, Zygmunt Wojtasik, Władysław Kuś, Edward Gaweł, Jan Czop, Jan Chojnacki, Józef Sulik, Maria Gaweł, Wanda Piotrowicz z d. Kuczma, Ćwikła siostra Mariana, Maria Sulik, Janina Nowak, Ludwika Baran, Anna Koszelnik, Janina Kolanek, Janina Kowal, Janina Dec, Katarzyna Lis
Dwie córki
Stanisława i Józef Kowalowie wychowali dwie córki:
Wiolettę urodzoną w 1968 roku i Beatę urodzona w 1974 roku.
Wioletta Kowal
Beata Kowal
I Komunia św. Wioletty Kowal z ks. Franciszkiem Surówką (około1976-7 r. był na zastępstwie za chorego księdza proboszcza Piotra Olendra)
I Komunia św.Wioletty Przed domem Chichy 86 Wioletta Kowal, rodzice Stanisława i Józef Kowal i ks. Franciszek Surówka
Jak nie zostałem organistą
Pan Józef Kowal cofa się w swoim opowiadaniu do czasów, gdy ukończył szkołę podstawową w Chichach i zastanawiał się co dalej?
Ksiądz proboszcz widział jak pilnym jest ministrantem i namawiał Józefa aby pojechał do Wrocławia uczyć się na organistę. Obiecywał mu kupno do kościoła fisharmonii.
Jak już wiemy, życie potoczyło się inaczej dzięki gazecie zielonogórskiej z ogłoszeniem o szkole we Wschowej.
Kościół w Chichach od kuchni
W latach 1964 –1975 proboszczem w Chichach był ks. Mieczysław Wykrota.
Na organach grał Zmora. Został jednak wybrany na przewodniczącego rady w Małomicach i partia zabroniła mu grać. Zmora posłusznie zrezygnował z grania na organach w kościele.
Ksiądz Wykrota wyszukał człowieka, nie wiadomo skąd. Umiejscowił go u Prucza, który był kościelnym i ten człowiek został organistą. Bardzo ładnie grał. Wzięli go niestety do wojska w 1964 roku Był raptem pół roku tym organistą. Odbył służbę i wrócił do grania w parafii.
Zakolegował się z Surowiec, i innymi, przychodzili do niego i popijali. Kiedyś po wódeczce wyszedł przed kościół ale ktoś go usłyszał jak mówił do kolegów od…pier. nieszpory i zaraz do was przyjdę. Doniesiono proboszczowi i ten go wywalił i zamówił wtedy Frydę z Witkowa.
Fryda z proboszczem Mieczysławem Wykrota w kondukcie pogrzebowym
Fryda z proboszczem Mieczysławem Wykrota w kondukcie pogrzebowym
Fryda grał jako organista dość długo. Grał też w orkiestrze na akordeonie. Nie pamięta jak miał na imię i jak się nazywał zespół ale Reguła z Chich grał w zespole na perkusji i może coś więcej pamiętać.
Ślub Marii Marciniszyn z d. Powiada z Władysławem Marciniszynem zam. w Bobrzanach 87 (koło plebani). Po lewej z akordeonem pan Fryda.
Zdaniem Józefa Kowala, Fryda nie grał najlepiej na organach (był dobry w akordeonie).
To wpłynęło na decyzję Józefa Kowala odnośnie oprawy muzycznej na własnym ślubie w 1968 roku. Zamówił organistę, który cudownie grał i śpiewał Veni Creator, zapłacił mu tyle, że zrobił to bez powiadomienia proboszcza. Trochę to popsuło relacje z proboszczem. Józef Kowal jest po prostu perfekcjonistą. Gdy w liturgii weszły 2 czytania, zaprosił Kowala i Kormana do czytań.
W 1975 roku do parafii na proboszcza przyszedł schorowany ks. Piotr Olender. Po przebytym zawale serca, jąkał się, był starszy, nie podobał się. W 1976 doznał drugiego zawału i wylądował na dłużej w szpitalu a potem w sanatorium. Kilku parafian napisało skargę do biskupa (Obszański, i inni). Biskup gorzowski Wilhelm Pluta odesłała tę skargę do księdza proboszcza w Chichach. Ks. Piotr Olender doznał trzeciego zawału i zmarł w lipcu 1977 roku. Po uroczystościach pogrzebowych w Chichach został pochowany w Siekierczynie.
Gdy ks. Piotr Olender przebywał w szpitalu, zastępował go ks. Mieczysław Surówka, chyba zakonnik.
Biskup mianował proboszczem w Chichach ks. Henryka Fordona. Pełnił tę funkcję 11 lat. To był jak to się mówi „swój chłop”.
W kontaktach z parafianami był bardzo bezpośredni. Mówił przykładowo „Ziętalowa, ja dzisiaj do ciebie na obiad przychodzę”. Do Józefa Kowala przychodził na święta i imieninowo na Józefa, zawsze z prezentem – koszulką, czasem indykiem, czasem 2 indykami.
Józef Kowal pamięta też remont kaplicy na cmentarzu w Bobrzanach. Odbył się on chyba w 2002 roku gdy proboszczem był ks. Władysław Kleszcz (proboszcz w latach 1988-2007). Kaplicę poświęcił biskup Józef Michalik, biskup zielonogórsko-gorzowski w latach 1986-1993.
Poświęcenie krzyża przydrożnego w Bobrzanach 19 września 2015 roku. Ksiądz proboszcz Adam Brzdęk i Józef Kowal
Poświęcenie nowego krzyża na cmentarzu w Bobrzanach 1 listopada 2019 roku. Ksiądz proboszcz Adam Brzdęk i Józef Kowal.
Józef Kowal w 2019 roku
2 Komentarze
Piekna historia. Cieszę się bo po części uczestniczyłam w niej naocznie. Żona Józefa była moją kuzynką. Życzę Józkowi dużo zdrowia bo w ostatnich latach los był dla niego bardzo okrutny.
Author
A może podzieli się pani jakimś ładnym zdjęciem pani Stanisławy?